sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 4 " Problemy Kastiela i ta impreza " cz 1

Obudziła mnie Diana . A właściwie jej lizanie mnie po twarzy . Fuuuuujjjj .Emmm ... która to godzina ? Spojrzałam na zegarek . 7:30. Super , spóźnię się. Szybko poszłam do łazienki by się umyć . Skończyłam. Uczesałam się oraz lekko umalowałam. W pokoju ubrałam czarną bluzkę , dżinsy , białą bluzę , conversy i kilka dodatków wiktoriańskich .Zbiegłam po schodach na dół. Zabrałam ze blatu jabłko . Yyy... co mam pierwsze ? Popatrzyłam na plan lekcyjny . Matmę . Nie chcę mi się iść . Znowu ten babsztyl będzie darł na mnie mordę . Wiem , pozwiedzam miasteczko razem z Dianą .Zapięłam na obroży smycz i ruszyłyśmy.




 Idąc jedną z ulic widziałam chłopaków palących w ciemnej uliczce. Tylko nie zaczepiajcie mnie . Strach mnie przeleciał . Szłam prosto. Nie patrzyłam na nich .
-Ej mała przyłączysz się do nas ?-powiedział szatyn-.
Odwróciłam się .Pies warczał.
-Nie dziękuje mam ciekawsze zajęcia-zachowałam pokerową twarz-.
-Pewnie nigdy nie paliłaś , chodź pokarzemy ci - uśmiechną się brunet -Fajny kundelek -.
-Naprawdę muszę iść , chodź Diana-.
Szybko biegłam w stronę liceum . Nagle złapał mnie jeden za rękę.
-Jestem Lucas . Nie przejmuj się nimi . To idioci-powiedział 2-gi szatyn-Śliczny piesek -. Odwróciłam się w jego stronę . Ma czarne oczy i papieros w ustach . Patrzyłam w jego  piękne oczy.
-Karmilla -. Nie wiedziałam co powiedzieć . Bałam się , że mi coś zrobi . Jest wyższy ode mnie o głowę .
-Może pójdziemy na lody ?To jest za rogiem . Przepraszam cię za wygłupy moich kolegów. I ciebie też Diana tak ?-uśmiechną się -.
-Tak .No dobrze- odwzajemniłam uśmiech -Nic się nie stało-.
-Alex patrz Lucas zakochał się w tym dziecku . Jaki idiota - powiedział brunet-.
-Właśnie widzę - powiedział Alex do bruneta -. 
Lucas jedynie odpowiedział coś w stylu :
-Odwalcie się -.
I poszliśmy na lody .



Dotarliśmy już na miejsce . Jest to mała kawiarenka . Na zewnątrz błękitna , a w środku wiśniowa . Bardzo przytulna . Podeszliśmy do lady .
-To wybierz sobie 2 gałki , jakie chcesz - szepną mi do ucha Lucas-.
Zerknęłam na lody . Wszystkie wydają się pyszne . Po namyśleniu powiedziałam do sprzedawczyni  :
-Poproszę dwa lody . Jeden jogurtowo-truskawkowy -odwróciłam się w stronę szatyna- A ty jakie chcesz ?-.
Szatyn zmierzył mnie wzrokiem i zaczął się ze mnie śmiać .
-Hahaha ... "lody"-uśmiechną się szeroko-.
Ja gdy dopiero zorientowałam się o co mu chodzi wybuchłam śmiechem. Zaczęliśmy tak się śmiać , że wszyscy z kawiarni patrzyli na nas jak na dziwaków.
-He he to ja poproszę śmietankowo-czekoladowe-powiedział szaty-Mogę dostać zwykły wafelek ?-.
-Tak - prychnęła sprzedawczyni - za wafel 50 groszy-.
Lucas zapłaci , zabraliśmy lody i usiedliśmy przy białym stoliku.
 -A po co ten wafel ? 
-Dla twojego psa -.
 Dał wafel Dianie . Warczała , lecz potem przestała .Zerknęłam na nią , a ona radośnie jadła.



Dużo się o nim dowiedziałam . Jest jedynakiem . Jak był mały rodzice mu zmarli. Skąd ja to znam.Jego dziewczyna to Jasmine . Ale my się już znamy z parku . Jest strasznym palaczem . Przez jego durnych kolegów.19 lat . Skończył już szkołę . Pracuje jako mechanik. Mieszka z Jasmine .Ma prawko i samochód .


Gdy tak sobie gadaliśmy zapomniała o szkole . Spojrzałam na zegarek . Jest 8:30. O nie mam tylko 15 min. aby dojść do liceum .
-Przepraszam cie Lukas muszę szybko biec , bo nie zdążę na chemie-.
-A ja myślałem , że wagarujesz - uśmiechną się-.
-W sumie to wagaruje , nie chciało mi się iść na matmę-odwzajemniłam uśmiech - muszę już iść -. Złapałam za plecak , kierował się w stronę wyjścia , gdy nagle szatyn do mnie krzykną.
-Mogę cię podwieźć !-.
-Dzięki -. Zatrzymałam się przy wyjściu.
-Poczekaj na mnie przed kawiarnią , podjadę po ciebie-.
Wyszłam posłusznie . Czekał . O to chyba on . Podjechał pod kawiarnię . Weszłam szybko z psem. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.Chłopak zaparkował .I wyszedł na fajkę .
-Lucas zrobisz coś dla mnie -zrobiłam słodką minke- Możesz zabrać Dianę do siebie? Proszę -.
-Spoko , chyba mnie nie ugryzie?-.
-Nie , bardzo cię polubiła . No to pa mała - popatrzyłam na psa - Tylko powiedz mi gdzie mieszkasz-.
-Na sosnowej . Domek nr 22. Tam dalej za kawiarnią -.
-To jeszcze raz dzięki . Narka !-.
   Patrzyłam na odjeżdżający samochód . 
-To twój chłopak ?!- oburzył się -Myślałem , że ja mam tą posadę -. Nie widziałam kto to powiedział . Po głosie poznałam . To Kastiel .
Odwróciłam się i patrzyłam w jego oczy .
-To nie jest mój chłopak . Co ci do twojej główki przyszło , że to niby ty nim jesteś ?!- uśmiechnęłam się zaczepnie do czerwonowłosego -.
-To , że skrycie się we mnie podkochujesz . Inaczej byś nie zabierała mojej kurtki . Wiedziałam to od razu -.
Stałam , patrzyłam na niego .Nie mogę uwierzyć , co on sobie myślał ? Kas cały czas uśmiechał się do mnie łobuzersko .
-Grabisz sobie -.
-Taka prawda . Mi to nie przeszkadza -znów ten uśmiech-. Wyciągnęłam kurtkę z plecaka i rzuciłam mu na głowę.
Odepchnęłam go na bok , szłam w stronę szkoły .Słyszałam jak czerwonowłosy śmiał się . 

Była na korytarzu .Włożyłam bluzę do szafki . Muszę powiedzieć o wszystkim Rozie .Rozejrzałam się. Na końcu korytarza dostrzegłam  Roze rozmawiającą z rudą dziewczyną.Miała do niej iść gdy nagle.
Przed mną staną Nataniel .
-Musisz mi pomóc , więcej ci powiem w pokoju gospodarzy -.
Czemu mnie prosi o pomoc ? Ma dużo przyjaciółek , kolegów ,a wybiera mnie . Nie lubię go . Jest taki nudny , bez życia . Najchętniej powiedziałam bym : " Zostaw mnie , nie pomogę ci " , " Odwal się ".
Poszłam za nim . Postanowiłam go wysłuchać .
-Więc czemu mnie uprowadzasz ? - powiedziałam z irytacją-.
 Blondyn szperał w papierach . Wyciągną nagle małą karteczkę.
-Proszę - dał mi do rąk- to jest usprawiedliwienie Kastiela -.
-Ale co ma jego usprawiedliwienie do mnie ?- złapałam obydwoma rękami w pasie- Hmmm ?-.
-Ty najlepiej dogadujesz się z nim . A ja tym mniej go widzę tym lepiej-.
-A rodzice ? - spojrzałam na karteczkę - Jest tu napisane wyraźnie " podpis rodzica / opiekuna"-.
-Kastiel rodzice wyjechali do Australii . Są lekarzami . Kastiel teraz mieszka sam . Dlatego on musi to podpisać- zrobił bardzo poważną minę-.
Drrryyyyńńń ... Drrryyyyń . Aha już dzwonek .
-Karmila napiszę ci usprawiedliwienie na tą lekcje . Tylko to załatw. Proszę-.
-Aha. Dobra zrobię to . Nie zdziw się jak nie podpisze-. Szybko wyszłam . Ruszyłam w stronę dziedzińca . Gdy stanęłam przed szkołą wypatrywałam czerwonowłosego. O tam jest z papierosem . Ja mu dam . Zabije ! . Stał za różowym drzewem .Szybkim krokiem podeszłam do niego , wyrwałam z buzi papierosa i wdeptałam w ziemię .
-Ejjj wież ,może ja to paliłem ! To nie kosztuje 2 zł ! -zdenerwował się -.
-A ja nie lubię ludzi , którzy palą . Ale nie ważne . Podpisz to - dałam kartkę mu do ręki -. Przeczytał i oddał mi ją .
- Nic nie będę podpisywać . Pomarzyć se możesz -.
-To nie ode mnie . Nataniel kazał mi to przynieść oraz ci dać . Jeśli masz jaja i jesteś mężczyzną to podpiszesz to - wkurzyłam się-.
-Nie podpiszę tego . Powiedź temu idiocie w krawacie , że prawdziwy mężczyzna sam by tu przylazł i zaczął mnie wkurwiać bez posłańców -.
-Rozumiem . Chcesz , żeby szybciej cie wykopali z tego liceum ?!-.
-To ty nie rozumiesz . On od dawna planował jak mnie wykopać . Teraz nadarza się okazja i mam przed sobą jakiś świstek -.
-Dobrze nie podpisuj tego . Nie chcę , aby cię szybciej wykopali - zarumieniłam się -. Widziałam , że mu ulżyło. Podszedł do mnie , przytulił i szepną :
-Dziękuje , że mnie tak rozumiesz -.
Poczułam zapach jego perfum .
Kątem oka zobaczyłam blondyna patrzącego w oknie .
- Eghem Kas. Nataniel się na nas parzy w jednym z okien -.
On puścił mnie 


..........................................Kastiel............................................
Ulżyło mi .Karmi mnie zrozumiała . Przytuliłem ją . Od  zawsze podobała mi się .
-Dzięki , że mnie tak rozumiesz -powiedziałem jej do ucha -.
-Eghem Kas.Nataniel się na nas patrzy w jednym z okien-. Miałem to gdzieś , ale puściłem ją z uścisku . Popatrzyłem się w jego stronę . Miałem ochotę go zabić .
.......................................................................................................

-Ja idę do nie go na małą pogawędkę o prywatności - popatrzyłam się złowrogo w stronę okien -.
-Czyli , że ma przesrane - prychną , po chwili zaczął się śmiać-.
-Dokładnie -.



Weszłam do sali B. On siedział na ławce . Pewnie nie słyszał jak weszłam . Po cichu podeszłam do niego .
-Ładnie to tak podglądać ludzi - powiedziałam to tak głośno , że blondyn spadł z ławki.
-Ałłłł- wstał i otrzepał się- Przepraszam cię Karmi . Chciałem zobaczyć czy mu dasz -.
-Grabisz sobie - teraz to mnie wkurzył . Nie ma litości - Jak można podglądać ?Weź się wstydź .
-Aaa ... lll ... eeee Kar .. mi ...- wyjąkał przestraszony chłopak-.
-Masz ten świstek - położyłam mu kartkę na ławce - Dla ciebie nie Karmi tylko Pani Karmilla -. Trzasłam drzwiami .Teraz mi to obojętne . Idę na wagary mam ich wszystkich w dupie . Najpierw Kastiel  mnie wkurzył . Później jeszcze Nat . Co za szkoła . Wyszłam ze liceum . Pójdę po Dianę . 
    

*****************************************************
Jak wam się podoba części 1 ? Mam nadzieje , że wam się spodoba .
Będę wyjeżdżać na tydzień . Następny rozdział napiszę w Poniedziałek . Po przerwie zrobię odczucia do Karmi i bohaterów . I  next rozdziały . 


A to obrazek naszej Karmi : 

   

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 3 " Hmmm...może zmienie zdanie o Kastielu ?"

Rozdział 3


Obudziłam się troszkę wcześnie . Spojrzałam na zegarek . Jest 6.00 . Od razu poszłam na poranną toaletę . Gdy skończyłam , zobaczyłam balkon , jakby dopiero co się pojawił. Hehe... wcześniej go nie widziałam . Podeszłam do balkonu i próbowałam go otworzyć . Kilka minut męczenia się i gotowe. Wyszłam , ujrzałam kilka domków , bazar , park oraz moje liceum.Ogrzewały mnie ciepłe promyki słońca .Jak już skończyłam oglądać widoki , ubrałam się w białą bluzkę na ramiączkach z napisem " Pokaż kotku co masz w środku" , krótkie biało-niebieskie spodenki ,białe converse i kilka dodatków wiktoriańskich. A nagle zaburczało mi w brzuchu.
-To trzeba iść na śniadanie- uśmiechnęłam się do siebie -.
Zeszłam na dół do kuchni . Wzięłam kilka produktów i zrobiłam 2 omlety. Zjadłam je . Popatrzałam na Dianę i się zamyśliłam. A no.. yyy... Aha! Miałam jej nasypać karmy i wodę wymienić .Zrobiłam to szybko .
-Przepraszam cię mała ale muszę już wychodzić , poradzisz se sama ?
Pies tylko pomachał ogonem na "Tak".



Właśnie byłam na dziedzińcu .Kierowałam się w stronę szkoły gdy nagle ktoś mnie złapał za rękę.
-Odwal się od Kastiela , nowa !
-Ja do niego nic nie mam to on mnie zaczepia -odwróciłam się i uśmiechnęłam zadziornie do blondynki i jej koleżanek-.
-Ty ! Żebym nie musiała ci więcej tego powtarzać szkoda mi mojego pięknego głosu -.
-Chodzi ci o ten skrzekot ?Błagam zamknij się już od twojego głosu głowa mnie boli-.
-Jak śmiesz ?! Ja ci pokaże ty dziwko .Dziewczyny idziemy!-. Uderzyła mnie w brzuch i odeszła.Już szłam w jej stronę aby jej oddać ale usłyszałam głos białowłosego . 
-Karmi nie warto ! -. Staną przed mną Lys.Skąd on się tu wziął ? Nie widziałam jego 
-Zostaw ją szkoda twoich pięknych rąk znaczy... yyy... nerwów-zakłopotał się i zarumienił -.
-Haha skoro tak mówisz - odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam z chłopakiem w stronę liceum.

Lekcja matematyki mijała nudno . Cały czas patrzyłam przez okno . 
-Panno Smith do tablicy !-.
-Ehh skoro muszę -wstałam leniwie z ławki-.
-No szybciej , nie mamy całej lekcji-.
-Jakby Pani nie zauważyła to mamy jeszcze 2 minuty a działanie jest długie -.
-Nie dyskutuj ze mną ! Rozwiązuj !-.
Zaczęłam bardzo powoli , w sumie to specjalnie , rozwiązywać to dziwne zadanie . I usłyszałam dzwonek .
-I tak cię to nie ominie , jutro też jest matematyka-.
-To nie przyjdę . Napisze mi ciocia usprawiedliwienie -prychnęłam i wyszłam -.

Przechadzałam się po korytarzu z Rozalią . Rozmawiałyśmy o wszystkim .
-Ej Karmi... chciała byś przyjść do mnie na małą domówkę ?W ten weekend. Rodzice wyjechali a ja mam wolny dom -.
-W ten weekend nic nie robię . Z chęcią przyjdę .Kogo zapraszasz ?-.
-To super - uśmiechnęła się- Więc będzie Lysander , Kastiel ,Leo , Ja i ty -.
-Ehh... musi być Kastiel ?-posmutniałam-.
-Tak , Lys mnie poprosił .Nie będzie źle . Dopilnuje by cie nie zgwałcił - zaczęła się hihotać -.
-Wielkie dzięki Roza - też zaczęłam się hihotać -.


Lekcje już się skończyły.Nareszcie. Wychodziłam ze szkoły a nagle poczułam że ktoś trzyma mnie za nadgarstek .Ah .. no tak to Kastiel mnie uprowadził . Próbowałam się wyrwać , ale był za silny.
Po chwili znalazłam się za budynkiem , przed szklanymi drzwiami.
-Źle zaczęliśmy naszą znajomość - uśmiechną się , a ja zobaczyłam jego białe zęby-.
-A kto powiedział że chcę ją zaczynać , zostaw mnie . Miażdżysz mi rękę !-.
Poczułam ulgę , bo puścił .
-Chciałbym ci coś pokazać -.
-Okey , nie próbuj się do mnie dobierać , bo możesz tego nie przeżyć-zmierzyłam go wzrokiem -.
-Jasne -prychną- Ale to niespodzianka , zamknij oczy -wyciągną klucze i otworzył szklane drzwi -.
Posłusznie zamknęłam oczy.Weszliśmy chyba kilka pięter. Zastanawia mnie to skąd ma te klucze i gdzie mnie prowadzi .
-Otwieraj oczy -.
Otworzyłam je , byliśmy na dachu szkoły . Widok był nieziemski .
-Woooooow , ale jak zdobyłeś klucze ?
-Ma się swoje sposoby - uśmiechną się łobuzersko -. Ja podeszła, do barierki i podziwiałam widoki.
Chyba zmienię o nim zdanie . On czasami jest taki ... słodki .
Boże co ja wygaduje ?! Nie , nie , nie , jak w ogóle przeszło mi to przez głowę ?!. On powoli podszedł i objął mnie.Poczułam jego perfumy . Pachniały tak ładnie . Ja nie wiedziałam co zrobić . Czy uciekać , a może nie ? Nie . Zostanę , ale co z Lysem ? Bardzo go lubię . Gdy przy nim jestem czuję się bezpieczna . A teraz przytulam Kastiela .
Nagle mnie puścił .
-I co nie jestem taki zły ?- uśmiechną się -.
-Jesteś najgorszy na świecie - uśmiechnęłam się zaczepnie -.
-Mogę cię odprowadzić ?-.
-No dobra -. Zrobiło się już chłodno .Przeszedł mnie dreszcz . Czerwonowłosy to zauważył , zdjął swoją kurtkę i założył mi ją .
-Dzięki , nie musiałeś -.
-Wiem - puścił mi oczko -.


Byliśmy już przed moim domem .Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Może tylko dwa razy , nic więcej .
-No to narka -. Podszedł do mnie , pocałował mnie w policzek .
-Emm Kas . Bez takich mi tu- wkurzył mnie lekko-.
-Nie denerwuj się , do jutra piękna - uśmiechną się i poszedł -. A ja z tego wszystkiego zapomniałam oddać mu kurtkę . E tam jutro mu oddam .
Weszłam do domu. Cioci nie było . Była godzina 18.00.
Ciekawe dlaczego było mi zimno ? Jest połowa wiosny a mnie dreszcze przechodzą . Zjadłam kolacje i poszłam umyć się .Gdy skończyła , nałożyłam piżamę i wyszłam . Weszłam pod kołdrę . Podsumowując . Spięta blondynka mnie uderzyła . Lys zawsze tam gdzie powinien być . Kas nie okazał się świnią . Całkiem był miły , dziwne . A ciocia nie wróciła , ale miała być w czwartek czyli dzisiaj.
Nagle dostałam sms . Rozalia napisała 



"W piątek po szkole idziemy kupić ci jakąś sexowną piżamke.
Masz iść i nie będę słuchać żadnych wymówek . Domówka zaczyna się o 16.30 , ale przyjdź wcześniej . Jutro powiem ci resztę 


                                                                                    -Rozalia" 
   

 Ah Roza zawsze coś wymyśli .Jak pomieszczę się w domu Rozali z Kasem i Lysem ?Będzie trudno ale dam rade . Kiedy tak myślałam zasnęłam .



******************************************************
Skoro czytasz komentuj i oceniaj !!!

Mam nadzieje że końcowe rozkminy Karmili was nie zanudziły :D
Przepraszam , że tak późno napisałam ten rozdział , ale przyznam się jestem strasznym leniuchem . Przepraszam na błędy itd.
Nadal nie wiem jak dodać muzykę na blogu . Napiszcie .

A tutaj taki tam obrazek Kastiela :


 
 

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 2 "Jak tu se poradzić ? "

Rozdział 2 "Jak tu se poradzić ? "



Obudził mnie budzik.Leniwie wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Wzięłam białą koszulę , czarne spodnie ,conversy oraz dodałam kilka dodatków wiktoriańskich .Zeszłam na dół do kuchni .Wypiłam tymbarka i wyszłam . Szłam przez park . Hmmm ... ciekawe jaka będzie ta szkoła .I przez przypadek wpadłam na kogoś .Po chwili już leżałam na glebie .
-Ałłłł... bardzo przepraszam ...-wstałam i ujrzałam białowłosego chłopaka -.
-Nic nie szkodzi , nic mi nie jest -uśmiechną się do mnie i wstał-. Miał prze piękne oczy , jedno szmaragdowe a drugie złote.Były fantastyczne.
-Naprawdę przepraszam ... jestem Karmila - odwzajemniłam uśmiech , i podałam mu dłoń-.
-Jestem Lysander - ucałował mnie w dłoń -.
-Yyyy...-zarumieniłam się - Musze lecieć pa -. Pobiegłam w stronę szkoły . Jaka wielka . Jestem na dziedzińcu , czyli muszę iść w lewo , tam mamy apel . Słyszałam z oddali jak dyrektorka mówiła coś o szkole , chyba o historii . Szybko tam pobiegłam i  weszłam do środka ogromnej sali . Usiadłam na końcu . Apel jak apel , strasznie nudny . Gdy już się skończył musiałam iść do pokoju gospodarzy . Na dziedzińcu przy drzewie stał wysoki , czerwonowłosy chłopak . Może jego się spytam gdzie to jest . Podeszłam powoli i spytałam :
- Cześć wiesz gdzie jest pokój gospodarzy ?-.
-Może -uśmiechną się łobuzersko -.
-Może tak ?- zachowałam pokerową twarz- Wysłów się wreszcie -.
-Co z tego będę miał ? Hmm ?-zmierzył mnie wzrokiem -.
-Nie wkurzaj mnie i powiedz gdzie to jest -.
-W szkole 2 drzwi po prawej , jestem Kastiel -znów ten uśmiech-.
-Karmila , dzięki -. Już miałam iść ale ktoś złapał mnie za nadgarstek .
-Puszczaj mnie Kastiel , zostaw mnie ! -. Próbowałam uciec ale się nie dało , był za silny .
-A buziak ? Nic za darmo - Uśmiechną się i zrobił dziubek -. Nasze twarze dzieliły kilka centymetrów .
-Ej zostaw ją Kas ! Słyszysz !? -. Usłyszałam znajomy głos . Kto to jest ?. Kastiel mnie puścił , już widziałam kto mnie obronił .Był to Lysander .
-To nie twoja sprawa , idź stąd nie chcę cię "przypadkowo" złamać -. Już mieli zacząć się bić , więc szybko stanęłam po środku .
-Lys , chyba nie chcesz mieć kłopotów ? Chodź -złapałam go za rękę i zaprowadziłam do ogrodu -.
-Broni ją i tak będzie moja ! -krzyczał czerwonowłosy-. Zdając sobie sprawę , że cały czas trzymam białowłosego za rękę , zarumieniłam się. On to zauważył i też zarumienił się .
- Eee...-puściłam go wreszcie - Dziękuje , że mnie uratowałeś , ale sama też dałam by se rade -. 
-Nie sądzę i nie ma za co , to drobnostka - Podrapał się po głowie-.
-A tam jest za co -uśmiechnęłam się -Ja muszę iść na lekcje , to pa !


Weszłam do szkoły , do której klasy mnie przydzielono ? Ooo tam jest pokój gospodarzy . Zapukałam i po chwili usłyszałam -Prosze -.
Weszłam do środka . Był tam wysoki blondyn , który szukał czegoś w papierach .
-Miałam przynieść tu papiery ,to ty jesteś Nataniel? -wymusiłam uśmiech i położyłam je na biurku -. Odwrócił się w moją stronę , teraz zobaczyłam jego miodowe oczy.
-Tak -przejrzał je szybko -Brakuje tylko zdjęcia , możesz je zrobić na bazarze -. 
-Dzięki , wiesz może do jakiej klasy jestem przydzielona ?-. Bożeee , jaki nudziarz .
 -Jesteś przydzielona do klasy A. Prosze to jest twój plan lekcji - podał mi plan -. 
-Okey dzięki -szybko wyszłam bo bym się zanudziła na śmierć -.
Szukałam trochę tej klasy , nie mogła znaleźć . Dzisiaj nie pójdę na lekcje , nie chce mi się . Poszłam po zwiedzać .


Skończyła , zaszłam do łazienki . Słychać było płacz w jednej z kabin.Otworzyłam ją i zobaczyłam białowłosą piękną dziewczynę.
-Ej co jest ?-zrobiło mi się jej żal-.
-Mój chłopak Leo mnie już nie kocha - jeszcze bardziej się rozpłakała -.
-A z czego to wnioskujesz ? Jestem Karmilla -.
-Rozalia , on już tego nie okazuje - zrobiła strasznie smutną minę-.
-To może z nim porozmawiam ?-usłyszałam dzwonek na przerwę-.
-No dobrze , ale nie mów mu że tu jestem -.
-Dobra ja już tym się zajmę. Tylko jak on wygląda -.
-Wygląda tak samo jak Lys.Nazywa się Leo.Ma piękne czarne włosy-.
-No to za chwilę przyjdę - puściłam jej oczko -.


Od razu wyszłam na dziedziniec i zobaczyłam przygnębionego chłopaka rozmawiającego z białowłosym i Kastielem. Podeszłam do niego i zapytałam :
-To ty jesteś Leo ? -.
-Tak , znamy się ?-.
-My nie ,ale ja z Rozalią tak . Jak to nie okazujesz jej uczuć !? -wkurzyłam się .A chłopaki o bok patrzyli na mnie jak na idiotke -.
-Tylko ja za bardzo nie wiem jak to zrobić - zakłopotał się - ty jesteś dziewczyną może coś mi doradź ?-.
-Za bardzo się na tym nie znam , ale romantycznie by było gdybyś dał jej bukiet róż , serduszko z czekoladkami i jakiś piękny wiersz. 
-Ja nie umiem pisać wierszy , Lys napiszesz dla mnie list dla Rozy ?
-Napisze - odezwał się białowłosy -.
-To rusz swoje 4 litery i kup co trzeba -.
Po 5 min przyszedł z czerwonymi różami i czekoladkami , Lysander właśnie kończył pisać ten wiersz .
-To ja pójdę po Roze -.
Poszłam do toalety .
-Rozalia ogarnij się i idziemy .
Dziewczyna leniwie wstała i poprawiła makijaż. Zamknęłam jej oczy i zaprowadziła na dziedziniec . Otworzyłam a ona od razu uśmiechnęła się .
-Och ... Leo ...-przytuliła się do niego Roza- Dzięki Kami-.
 Jak miło pomagać . O Jezu co się ze mną dzieje . Ja nigdy nie pomagam a teraz .
Gdy miałam wychodzić już ze szkoły , przed bramą spotkałam Lysa. 
-Mogę cię odprowadzić?- uśmiechną się -. 
 -Jasne - odwzajemniłam uśmiech - Mieszkam koło parku , o tam w tamtym białym domku- wskazałam palcem-. 
-Akurat mam po drodze-.
W czasie drogi gadaliśmy o wszystkim i niczym . Pod domem pożegnałam go i weszłam do środka . Ciocia siedziała w salonie i w pośpiechu się pakowała . Pewnie znowu na jakiś wyjazd . Ah zapomniałam  powiedzieć , moja ciocia jest projektantką mody . Przez to często jej nie ma .
-Cześć Ciociu-przybiega do mnie Diana - ooo hej mała -głaszcze ją po głowie-.
-Cześć Kami muszę wyjechać . I to natychmiast .
-Obiecałaś , że w tym tygodniu nie będziesz nigdzie wyjeżdżać -. zrobiłam smutną minę -.
-Przepraszam cię ale jedna z modelek zapomniała sukienki , muszę jej szybko dostarczyć inną -. 
-Ah... dobrze to jedź . Chodź Diana idziemy na spacer -. Wzięłam smycz i wyszła razem z pupilem.


Szłam parkiem , a pies machał radośnie ogonem. Z daleka słyszałam ,że ktoś się zbliża.Ciekawe kto to . Nagle wychodzi z krzaków mały piesek .
-Cześć mały , zgubiłeś się ?-głaszcze szczeniaka-. I nagle wbiega w długich blondwłosach dziewczyna o szafirowych oczach .
-Nie zgubił się jest mój -uśmiechnęła się- Jestem Jasmine-.
-Śliczny piesek -odwzajemniłam uśmiech-Jestem Karmilla-.
-Twój też jest śliczny i jaki groźny warczy na mnie haha -zaczęła się śmiać-.
-Co cie bawi ? Naprawdę może być niebezpieczna - głaszcze warczącą na Jasmine , Diane-.
-Taka niska i słodka dziewczynka z groźnym psem to mnie bawi - uśmiechnęła się tak jakoś znajomo , jak Kastie ?!?-.
-Bym powiedziała to samo o tobie - zaczęłam się śmiać , ona również-.
-Masz mój numer - napisała na kartce- kiedyś się może wybierzemy gdzieś .Muszę już iść Kiki zaraz mi zamarznie , narka-.
-To pa -. Jeszcze troszkę pochodziłam i wróciłam do domu . Zjadłam kanapki i spojrzałam na zegarek była 19.30. Idę po oglądać jakiś film . Włączyłam telewizor i akurat leciał "straszny film 3" . Gdy się skończył wyłączyłam telewizor , zamknęłam okna na dole i poszłam do góry umyć się . Po wyjściu nałożyłam piżamę i wyszłam. Spojrzałam na zegarek była 21.30. Wyciągnęłam z szafki jakąś książkę , usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać . Przy okazji zasnęłam.



******************************************************

Jak wam się podoba ? Napiszcie w komentarzach . Przepraszam że nie dodałam w piątek , ale nie miałam czasu . Myślę , że wam się spodoba .Chyba będę dodawać w soboty rozdziały . Czy chcecie żebym dodała dodatkowy rozdział z zdjęciami i opisami uczuć różnych bohaterów do Karmilli ? I jeszcze jak zrobić własną muzykę na blogu , napiszcie . Sorry za błędy itd . 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 1
Pożegnanie , zmiany w życiu Karmilli



-Jaki piękny zachód słońca - wzdycham-Szkoda że muszę opuścić Thomasa . Puk... puk... .
-Mogę wejść do środka Karmi ?.Chcem zostać sama , no ale i tak zaraz pewnie wejdzie , jak to on . 
-Mogę sis ? Czemu się nie odzywasz ? Co zabrakło jęzora w mordzie?-uśmiechną się . W drzwiach stał wysoki brunet .
-Nie i nic mi nie jest , możesz już iść ? Chcem zostać sama -podrapałam się po głowie i schowałam głowe w poduszke . Powoli podszedł do mnie i usiadł obok mnie na łóżku .
-I tak widzę że jesteś smutna już wiem co cię rozweseli -uśmiechną się złowieszczo-. Zaczął mnie gilgotać , próbował uciec ale się nie dało .
-Złaź ze mnie ty gruba świnio haha... Prosze zostaw mnie haha.
-O nie ma mowy , lubię jak się śmiejesz -. Po 5min przestał . Kilka  głębokich wdechów . Atakować go czy nie . Atak ! Wziełam poduszke i zaczełam go walić gdzie popadanie. Jednym ruchem zabrał mi ją. Uciekać ? Tak to dobry pomysł .Gdy byłam już byłam kilka metrów metrów od łazienki , złapał mnie za nadgarstek .
-I co humor się poprawił młoda ?
-Trochę , dzięki ty wiesz jak mnie pocieszyć - puściłam mu oczko-.
-Idź już spać jest 11.Odwieźć się do cioci Agnes ?
-Nie musisz m...
-Muszę . Dobranoc 
Nareszcie poszedł .Poszłam do łazienki umyć się.Po wyjściu włożyłam różową piżamke z pandą i  uczesałam się w kucyka. Na zegarku jest już 12 . 
-Czas spać jutro zaczyna się nowy dzień-pomyślałam-. Weszłam szybko do łóżka , popatrzył jeszcze na ramkę ze zdjęciem moim i Oscara i zasnełam. 
Obudziły mnie promienie słoneczne . Była 9 rano . Poszłam na poranną taolete. Rozpuściłam włosy i je rozczesałam .Ubrałam białą bluzkę z napisem na dekoldzie "Nie dotykaj !!!" .Czarne spodnie i białe ermaksy nike . Zeszłam na dół .Rozejrzałam się .Tomas jeszcze śpi . Zrobię śniadanie . Wziełam kilka produktów i usmażyłam naleśniki hmm ... czegoś brakuje . Przypomniało mi się , czekolady .Szukałam jej po szufladach , nie ma .Jaka ja tępa jestem , leżała prosto przede mną .Szybko posmarował je.
-Thomas chodź na śniadanie ! -. Nic nie mówi to nie w jego stylu . Zobaczę co się z nim dzieje . Zobaczyłam do każdego pokoju . Nigdzie go nie ma . Dryyni!!! Może poszedł na zakupy .Diana jeszcze śpi , jak słodko śpi . Dryyyyni !!! 
-Już idę , nie pali się !-uśmiechnełam się  sama do siebie -. Otwiram drzwi a w nich mój brat z siatkami .
-Co tak długo ? Szybciej nie można było !?.
-Dla ciebie nie - uśmiechnełam się łobuzersko -.Wszedliśmy do środka. Pobiegłam szybko do swojego pokoju.
-Muszę się spakować do cioci Agnes-powiedziałam cicho do siebie-. Wezmę ze sobą ciuchy , mp3 , aparat , słuchawki , zabawki , smycz i miski dla Diany itd. Bym zapomniała i jeszcze zdjęcie moje i Oscara.
- Ej młoda już się spakowałaś !?Zaraz jedziemy!-. Zapięłam walizkę i zeszłam na dół. Nałożyłam Dianie obroże i smycz i ruszyłam w stronę Thomasa.
-Odwiedzaj mnie czasem ...- załamał mi się głos -.
-Jasne będę odwiedzał - uśmiechną się i mnie przytulił-. Otworzyłam dziw a przy aucie stał ...Oscar !? Wysoki blondyn z niebieski oczami wpatrywał się we mnie .
-Oscar jak się ciesze , że cię widzę - czułam jak robią mi się mokre oczy -.
-Ja też się ciesz , nie płacz to szkodzi urodzie -uśmiechną się i puścił mi oczko - Wiesz musiałem cię zobaczyć przed wyjazdem -.
-Haha dzięki ty umiesz mnie pocieszyć to...  - Podeszłam do niego, przytuliłam go i cicho powiedziałam -pa .Usiadłam z przodu do BMW Z4 .A mój brat obok mnie na miejscu kierowcy . Pomachałam Oscarowi i ruszyliśmy do Honever. Po 2 godzinach byliśmy na miejscu . Był to biały dwu piętrowy domek. Wyglądał bardzo przytulnie. Z prawej strony był jakiś ogród z kwiatami , a po lewej krzesła ,stój , grill , huśtawka i garaż z samochodem cioci. Pożegnałam brata .Z walizką i pieskiem ruszyłam w stronę domu . Zapukałam kilka razy .Diana radośnie machała ogonem . Dlaczego jest taka szczęśliwa , wolałam by mieszkać z bratem ale trudno. Otworzyła mi rudowłosa ,szczupła oraz wysoka kobieta . To właśnie była ciocia Agnes .
- Witaj ciociu , jak tam u ciebie ? -wymusiłam uśmiech -.
-Nie najgorzej , a kto to - zaczęła głaskać zwierze -.
-To jest Diana , mój pies . Mogę wejść do środka ?-. Gdy już weszłam do środka zobaczyłam prze piękny salon jest w kolorach czarno-czerwono-szarych . Wszystkie kolory komponowały się cudownie .
-Gdzie jest mój pokój i jej -wskazałam na radosnego owczarka-.
-Kochanie u góry drugie drzwi od prawej, rozgości się -.

Od razu bez zwiedzania domu poszłam do swojego pokoju. Mój pokój był Ciemnozielono-szaro-czarny , te kolory co  lubiłam .Na wsprost drzwi stało wielkie łóżko po prawej stronie było lustro półka naścienna szafa oraz sofa . Po lewej komoda , kącik dla Diany i jakieś pudło . Otworzyłam je , a tam było pełno rzeczy wiktoriańskich , oraz sukienka , nawet jeśli nie będę jej nosić schowam ją do szafy. Jak to czas szybko zleciał nim się obejrzałam była 11 . Ogarnełam się i poszłam spać . Jutro będzie pierwszy dzień w Liceum Słodki Amoris




******************************************************


Jak wam się podoba ? Mi nie za bardzo nie było takich wątków ale w następnym rozdziale coś będzie . Polecajcie znajomym , komentujcie i przepraszam za błędy .
Macie taki tam ode mnie obrazek :

 

***Opis Karmilli ***

 

Nazywam się Karmilla Smith .Moje włosy są koloru śnieżnego , oczy ma czarne .Jestem bardzo niska. Lubię się ubierać zazwyczaj w zwykły T-shirty ,spodnie (nienawidzę sukienek i spódniczek ) i converse .Czasami lubię ubrać jakieś dodatki wiktoriańskie.Można powiedzieć że jestem chłopczycą .Żeby nie przynudzać , lubię jazdę konną ,muzykę rocka zazwyczaj, koszykówkę oraz zwierzęta.Mam psa owczarka francuskiego , który wabi się Diana.

I powiem szczerze jestem strasznym leniuchem .Mieszkam z ciocią Agnes . Przyjechałam do niej z daleko po strasznym wypadku mojej mamy . Gdy miałam 5 lat mój tata dostał udaru i zmarł . 10 lat temu moja mama miała wypadek samochodowy . Jestem sama na tym świecie . Teraz przepisano mnie do nowego liceum Słodki Amoris w jakimś małym mieście.

 

  


*******************************************************

 

I jak wam się podoba zapowiedź mojego bloga ? Piszcie w kom. 

Rozdziały będę dodawać w piątki , soboty i czasami niedziele. Z góry przepraszam za błędy orto. i jak będe sopóźniać się dodawaniem rozdziałów :)